
Adrian Pakulski WŁAŚCICIEL / SPECJALISTA SEO
Jesteś zainteresowany
współpracą?
Dlaczego Allegro ma zduplikowane opisy produktów, a i tak ma wyższą pozycję w Google od mojego sklepu? Jak to możliwe, że moja konkurencja ma mniej linków ode mnie, a i tak ma TOP1? Dlaczego mój blog ma znacznie lepiej poukładany semantycznie kod źródłowy, a i tak jest słabo widoczny w Google?
Wyjaśnimy sobie jedną rzecz – algorytm nie jest jednorodny. Koniec, kropka. I ta niejednorodność to hasło klucz, które chciałbym, abyście zapamiętali, jako klienci agencji SEO, właściciele e-commerce’ów, blogów i firm.
Jakiś czas temu włączyłem się w dyskusję na grupie SEO/SEM, w której Daniel zadał pytanie, czy można mieć identyczne produkty w sklepie – tj. z takimi samymi opisami i jaki to ma ewentualnie wpływ na SEO? Wokół tego pytania padały przeróżne odpowiedzi – od tych, że tak – można kopiować i unikalne opisy produktów w sklepie w ogóle nie są potrzebne, do tych, że jest wprost przeciwnie. Między tymi odpowiedziami ktoś zasugerował, że te same opisy produktów będą źródłem kanibalizacji, co ma źle wpływać na SEO, natomiast ten komentarz odbił po chwili Eryk Jakubik, którego komentarz zacytuję:
„Racja, tylko dlaczego Allegro i inne porównywarki cen sobie świetnie radzą z setkami tysięcy przypadków kanibalizacji?”
Wydaje mi się, że w ogóle przedmiotowo dyskusja powinna koncentrować się wokół duplikatów i thin contentu, nikt też autorowi nie zadał pytania, czy to jest sklep z produktami B2B i tych produktów jest 15, czy 15.000, czy te produkty są pospinane linkami kanonicznymi, czy też nie – nie mniej – pozwoliłem sobie podrzucić swój komentarz, który teraz chciałbym Wam przeczytać.
Domain authority tych domen (np. Allegro) jest tak wysoki, że im duplikaty, indeksacja wyników wyszukiwania i inne typowe, utrudniające świeżym serwisom mechaniki – w niczym nie przeszkadzają. Super Expres od wielu lat nadużywa indeksacji wyników wewnętrznej wyszukiwarki i penalizacji za to nie mają, ale to jest po prostu inny punkt odniesienia. Do samego Allegro prowadzą 123 mln linków zewnętrznych i to, że u nich coś przechodzi, to nie znaczy, że i Ty możesz 1:1 przenosić te praktyki do siebie, bo algorytm nie jest jednorodny.
W tym miejscu odsyłam Was do filmu pt. „Kto pierwszy? Czy algorytm wie, kto jest pierwotnym autorem treści?” – w tym materiale wyjaśniam, że dużym wydawcom uchodzi nawet podbieranie treści mniejszym wydawcom, bo to nie unikalność contentu ma najwyższą kaloryczność w kontekście pozycjonowania w wynikach organicznych a szeroko pojęty autorytet domeny.
Ale wracając:
Jeśli chcesz wiedzieć, czy w Twoim kontekście – musisz mieć unikalne opisy produktów, to zescrapuj sobie wyniki z Google, porównaj z otoczeniem konkurencyjnym na konkretne zapytania (nie domeny, a zapytania) i sprawdź, jak to wygląda. I tak np. jeśli masz sklep z klockami hamulcowymi, których są 3 miliony, a cała branża (bo zbadałeś już to wcześniej) ma mniej lub bardziej zduplikowane opisy produktów wygenerowane ze zmiennych z bazy danych (tj., np. producent x marka x cena x numer części itd.), to już znasz odpowiedź.
Liczy się punkt odniesienia – nie ma uniwersalnych prawd w SEO. Musisz badać korelacje, bo czynniki algorytmiczne przy pozycjonowaniu środków na potencję, a pozycjonowaniu poradnika o cukrzycy – są po dwóch różnych biegunach i to, co można rekomendować w X, nie można rekomendować w Y, i odwrotnie. Środków na potencję nie da się „zrobić” samym onsite’m i poprawną semantyką dokumentu HTML – tutaj potrzebujesz mnóstwa linków z całego świata, to jednak w przypadku pozycjonowania np. mebli taka praktyka mogłaby nie mieć większego impactu na wyniki organiczne […]
[…] ponieważ algorytm, który odpowiada za układanie wyników w przypadku np. meblościanek może mieć zgoła inne kryteria doboru trafności i wynika to i z samego kontekstu zapytania użytkownika, jak i danych na temat zasobów – czytaj – stron internetowych, które posiadają w swoich zasobach pule słów, odpowiadających na zapytanie „meblościanka”.To właśnie dlatego tak często rekomendujemy klientom analizy jakościowe treści, tj. analizy w oparciu o korelację w wynikach organicznych, np. przez SurferSEO, czyli data-driven SEO, a nie focusowanie się na jakichś parametrach ilościowych, czyli ustalanie na sztywno kryteriów, że tam widok kategorii to musi mieć 3 tys. znaków i zagęszczenie exacta na poziomie 5%, bo nie jest to dobra strategia, ponieważ jest wyjęta z kontekstu. Wypadałoby badać punkty odniesienia i w nie się wpistywać, a nie podglądać, np. jak linki zdobywa jakaś tam domena np. branży akwarystycznej, bo tak samo, jak różnią się rekomendacje co do treści, tak samo jest z innymi czynnikami onsite i offsite. To, że np. obserwujesz domenę kolegi, który sprzedaje kominki z płaszczami wodnymi i ty teraz będziesz chciał powtórzyć profil linków jego domeny np. z forów dyskusyjnych, ale sprzedajesz kursy z nurkowania w Grecji, to takie rozegranie niewiele wnosi do przedmiotu strategii. Już pomijam fakt, że w przypadku zapytania o kurs nurkowania w Grecji kaloryczność contentu, jako czynnika determinującego ułożenie wyników organicznych może być znacznie niższa lub znacznie wyższa niż się spodziewałeś, więc pamiętaj, że algorytm nie jest płaski i to co działa w przypadku jednego zapytania, może absolutnie nie działać w przypadku innego. Jasne, w SEO są też prawdy uniwersalne, bo osadzenie białego tekstu na białym backgroundzie nie jest wciąż dobrą praktyką niezależnie od zapytania, to wciąż – SEO wymaga pracy kontekstowej na liczbach i osadzonych w nich kontekstach, a nie prawdach objawionych, które utarły się w branży 10 lat temu.

Jesteś ciekawy wyników współpracy z PAQ-Studio
Dowiedz się jak wygenerowaliśmy:
zwiększonego zasięgu w Google
Od 1 marca 2018 r. do 30 października 2021 r. poprawiliśmy widoczność marki Sklep Łuczniczy z poziomu 129 do 433 fraz sprzedażowych widocznych w Google w zasięgu TOP 1-3.
Ocen: Algorytm nie jest jednorodny