
Adrian Pakulski WŁAŚCICIEL / SPECJALISTA SEO
Jesteś zainteresowany
współpracą?
Z tytułem tej publikacji nie zgodzi się połowa influencerów w Polsce, ale musisz wiedzieć, że łączenie pozycjonowania ze strategiami Content Marketingu przypomina raczej dokładanie sportowego wydechu z AliExpress do miejskiego auta. Niby lepiej to wygląda, ale koni pod maską jakby nie przybyło. Wydałeś 500 zł. Nie zmieniło się nic.
Content marketing zostaw agencjom interaktywnym, jeśli naprawdę wiesz, ile trzeba zapłacić za dobrą kampanię
Widzisz, jest tak. Agencje SEO posiłkują się pojęciem content marketingu (skr. CM), bo tak jest wygodnie. Bo ładnie to wygląda w raporcie. Bo wypada. Bo takie już są standardy. Bo jak w ofercie nie zaproponują obsługi content marketingowej, to umowa nie wejdzie. Bo kontrakt złapie konkurencja i nie będzie na nową konsolę do chillroomu, bezglutenowe pierożki i mleko sojowe do latte.
Nie wiem tego na pewno, ale z content marketingu w kontekście SEO kupę śmiechu muszą mieć duże agencje interaktywne. W końcu pojęcie CM zostało zdewaluowane i sprowadzone do artykułów sponsorowanych o objętości 3000 znaków z wszytymi linkami nofollow (Ej! A, co będzie jak za dofollow dostaniemy filtr?), które lecą do archiwów regionalnych serwisów informacyjnych i wylatują po 12 miesiącach. No, bo taki regulamin.
A teraz podam ci dwa powody, dla których wiara w namacalne efekty CM w SEO to zło.
Numer 1.
Pierwszy powód jest taki, że ten CM, który robią agencje SEO, nie daje realnego feedbacku.
Wydajesz 300 zł netto za link, jaki można byłoby pozyskać za połowę tej kwoty. Wszystko pod pozorem, że ładna pani ze stocka i lokowanie produktu w treści to powód, dla którego pozycje w końcu zepną się i linki brandowe wbiją cię w TOP 10. A jak cię nie wbiją, to masz po prostu za mały budżet. Znasz to skądś?
Sprowadzając kampanię SEO do tego „CM”, płacisz tak po prawdzie za kolorowy raport w PDF i poczucie tego, że piszą o twoich produktach w internecie.
Jeśli zlecisz usunięcie rysy w powłoce lakierowej mechanikowi… zrobi to, ale pewnie nie tak dobrze jak doświadczony lakiernik. I odwrotnie. Do lakiernika nie przyjdziesz wymienić klocków hamulcowych. Czujesz różnicę, prawda?
Czym innym jest publikacja materiału graficznego, wideo, tekstowego, nad którym pracuje ktoś, kto mocno siedzi w temacie, a czym innym tekst o tym, w jakim copywriter SEO w 3 akapitach wyjaśnia, w jaki sposób zaaranżować małą łazienkę. Tego typu publikacji powstały setki, jeśli nie tysiące i to niekoniecznie w formie pisanej. Jeśli marka wyprodukowała materiał wideo w YouTube na temat dobierania akcesoriów, ręczników i kosza na bieliznę, to twój artykuł na ten sam temat sformatowany jako goły tekst o objętości 3 tys. znaków z dwoma (w optymistycznym scenariuszu) śródtytułami i tak w ostatecznym rozrachunku jest bez znaczenia. Konwersja będzie żadna. Bo chyba nie sądzisz, że artykuł, w którego stopce wpleciono link „Publikację nadesłana przez markę XYZ”, zrobi robotę.
Sam powiedz. Czy gdybym na tym blogu pisał artykuły na temat tego, jak założyć konto AdWords, czym jest pozycjonowanie i jak wybrać dobrą agencję SEO, to wracałbyś do mnie?
Nie mów na głos, obaj znamy odpowiedź.
Content marketing jaki ja rozumiem, to komunikacja z klientem i to niekoniecznie w formie typowo sprzedażowej. Jeśli w ofercie swojej firmy masz meble, to prawdopodobnie lepszym pomysłem będzie opublikowanie raportu, w którym przygotowałeś zestawienie najpopularniejszych kierunków wzornictwa przemysłowego w Polsce i próba „wpięcia się” w konkretne uczelnie + serwisy edukacyjne niż zakup kolejnego artykułu od przypadkowego copywritera.
Możesz też wykonać makietę, urządzić łazienkę, wyposażyć je w akcesoria, które sprzedajesz, zrobić zdjęcie, otagować każdy z produktów z linkiem wewnętrznym do swojego sklepu i pchać to na „mała łazienka inspiracje”. Tyle, że to wymaga zaangażowania kogoś kto napisze scenariusz, copywritera i co kluczowe – ciebie, właściciela biznesu. O materiałach budowlanych np. płyta karton – gips, glazurze i całej reszcie makiety nie wspominam.
Aha, żeby nie było. Nie mam nic przeciw CM. Każda firma powinna ładować w to $, bo sam to robię, a CM z powodzeniem sprzedaje i to naprawdę tłusto, ale gdybym wierzył, że w ryczałcie 1-3 tys. zł netto, agencja SEO poprowadzi dla klienta kampanię CM, to wiesz co? To bym teraz k*wa nie miał ręki.
Może i dwa lata temu wrzutka PR’owska podchodziła pod CM, to dziś bariera jest zawieszona znacznie wyżej. Internet jest wprost zalewany przez niskiej jakości treści i konsumenta nie satysfakcjonuje pierwszy lepszy poradnik, bo znacznie lepszy content znajdzie np. we wpisie blogera na Blogspocie, który nie dość, że w przeciwieństwie do copywritera – miał produkt w ręce, to jeszcze zrobił mu kilka fotek lustrzanką. A jak chcesz zrobić coś bardziej mięsistego jako marka, musisz się postarać. A to nie kosztuje 30% budżetu jaki przeznaczasz na SEO. Content marketing kosztuje dużo. Bardzo dużo. Wymaga przy tym atencji wszystkich stron (klienta i agencji; zapomnij, że przy strategii CM będziesz nieobecny; SEO zlecasz i zapominasz, CM nie) i odpowiedniego zaplecza merytorycznego.
Numer 2.
Drugi powód. CM w kontekście SEO to po prostu wątpliwej klasy inwestycja.
Jasne, możesz zapłacić i 3000 zł netto za publikację w Muratorze, ale chyba nie wierzysz, że link brandowy (albo co gorsza, goły URL) wciśnięty w stopkę redakcyjną, uratuje twoje pozycje? Co innego, gdyby to był link ze strony głównej przynajmniej na 30 dni i z jakimś chociażby pochodnym od EM anchorem. Ale tak? Wolne żarty.
Ale nie ma co winić branży SEO za to, że robi słaby content marketing.
Ważne żeby nie zatracała swoich kompetencji, których klient od niej wymaga. Robienia pozycji.
Bo agencja interaktywna jej w tym nie wyręczy.

Jesteś ciekawy wyników współpracy z PAQ-Studio
Dowiedz się jak wygenerowaliśmy:
zwiększonego zasięgu w Google
Od 1 marca 2018 r. do 30 października 2021 r. poprawiliśmy widoczność marki Sklep Łuczniczy z poziomu 129 do 433 fraz sprzedażowych widocznych w Google w zasięgu TOP 1-3.
Ocen: Nie, artykuł na 3 tys. znaków z linkiem rel=”nofollow” nie jest Content Marketingiem. SEO a CM to dwa różne światy