
Adrian Pakulski WŁAŚCICIEL / SPECJALISTA SEO
Jesteś zainteresowany
współpracą?
Czy indeksowanie tagów to dobry pomysł? Nie i dziś powiem Ci dlaczego.
Aha. Wspomnę tylko, że w tym materiale nie wspominam o meta tagach, a tagach – dynamicznych, dodatkowych podkategoriach, które przypisujesz do wybranych treści.
Tag, jako taki, nie powinien działać na niekorzyść pozycjonowania twojego sklepu, bloga, serwisu, portalu, ale działa. Co więcej – przy odpowiednio dużej skali, może być realnym powodem dla którego wytracisz w zasadzie całą widoczność w wynikach organicznych. Dlaczego?
Dwa słowa wstępu, zanim przejdę do meritum.
Do spopularyzowania tagów w przestrzeni internetowej (przestrzeń internetowa brzmi co najmniej mało profesjonalnie!) przyczyniły się dwa CMS’y. Pierwszy to WordPress, drugi to Blogspot. Jedną z podstawowych funkcjonalności obu tych silników były i nadal są – tagi.
Chmurki tagów powstały z potrzeb użytkowych, bo pozwalają na błyskawiczną segmentację treści bez jakichkolwiek nakładów siły. I to ten brak nakładu siły jest jednym z głównych powodów, dla których algorytm ma problem z ich przyswajaniem.
Widzisz, jest tak
Masz bloga z którym wystartowałeś 3 miesiące temu. W tym czasie dodałeś 20 wpisów, z czego do każdego przypisałeś po 5 tagów. W praktyce wygląda to tak, że zyskałeś 100 dodatkowych podstron, które indeksują się w wyszukiwarce i dzięki nim jesteś w stanie zbudować znacznie większy tzw. długi ogon niż bez nich. Brzmi świetnie.
Za przykład dajmy wpis na blogu o wyborze agregatu prądotwórczego. Treść zoptymalizowałeś np. pod „mały agregat prądotwórczy”, ale w tagach podałeś też:
- poradnik agregat prądotwórczy,
- agregaty prądotwórcze,
- jaki agregat prądotwórczy,
- zakup agregatu prądotwórczego,
- pierwszy agregat prądotwórczy.
Na napisanie tego poradnika poświęciłeś 30 minut, ale dzięki tagom próbujesz rozepchać się na 5 dodatkowych frazach, bo domyślnie – każdy ze stworzonych w ten sposób tagów trafia do indeksu. Strategia prosta i wydawałoby się efektywna. Tak, ale do czasu.
O ile w małej skali problem będzie niedostrzegalny, o tyle jeśli tych tagów będzie kilkaset lub kilka tysięcy, spodziewaj się, że prędzej czy później, algorytm „wynagrodzi” ci ten wysiłek zmarginalizowaniem widoczności twojej strony w wynikach organicznych.
Dzieje się tak z jednego, prostego powodu. Niskiej bariery wejścia.
Algorytm jest ułożony w taki sposób, aby eksponować jak najbardziej trafne wyniki. A tag nim nie jest, bo jego zawartość (listing artykułów) nie zawsze (a właściwie – nieczęsto) odzwierciedla rzeczywisty wkład w treściach, którego dotyczą. W praktyce – tag generuje duplikację treści wewnętrznej (więcej na temat tego, czym jest duplikacja wewnętrzna znajdziesz na wideo na YouTube).
Słowem – robot doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśli trafia na tag o nazwie „zakup agregatu prądotwórczego”, to użytkownik, który wejdzie na taką podstronę prawdopodobnie nie znajdzie odpowiedzi na swoje pytanie. A nawet jeśli, to odpowiedź będzie mało wyczerpująca albo mało trafna. Bo jeśli ty – jako autor bloga – stworzyłeś wpis, poruszasz problem małego agregatu prądotwórczego (patrz nasz przykład), a dodałeś tag „zakup agregatu prądotwórczego”, to nawet jeśli założymy, że w twojej treści przynajmniej 1 akapit dotyczy problemów zakupowych, to już cała pozostała zawartość niekoniecznie.
Wobec przytoczonego przykładu robot doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśli ma do wyboru kilka różnych wyników, tj. podstronę, na której znalazł unikalne fotografie, 10 tys. znaków treści, to wygodniej będzie mu eksponować taki wynik, niż przypadkowy tag.
Robot nie ma najmniejszych problemów z identyfikowaniem tagów na poziomie algorytmicznym. Tak, nawet wtedy, jeśli zmienisz jego nazwę w adresie URL z /tag/ na np. /temat/
Co jednak najważniejsze – robot pozostawia pewną otwartą furtkę dla tagów, tj. jeśli korzystasz z nich umiejętnie, wiesz jaka powinna być relacja tagów w stosunku do unikalnych treści, to nie będzie robił żadnych cięć w wynikach organicznych, a te tagi w perspektywie długoterminowej potrafią być bardzo dobrym sposobem na budowę długiego ogona.
Ale jeśli nie masz doświadczenia w kontekście wykorzystywania tagów w budowie organicznych zasięgów, to dodawanie tagów najzwyczajniej w świecie sobie odpuść. Bo robot wie, że dodanie kilku tagów kosztowało cię najwyżej kilka minut i nawet jeśli teraz ci to uchodzi, to z czasem przestanie.
A jeśli już chcesz korzystać z tagów, to pamiętaj o zastosowaniu w ich meta tagu pozycji:
<meta name=”robots” content=”noindex, follow”>
To meta tag, dzięki któremu nie będziesz musiał usuwać już istniejących tagów (czytaj = rezygnować z pewnej funkcjonalności w nawigowaniu użytkowników po treściach), ale zarazem nie narażasz się na przycięcie algorytmiczne. Robot nie będzie indeksował tagów, ale uwzględniał tzw. linkjuice z linkowania wewnętrznego do treści, które w tych tagach znajdzie.
Wilk syty i owca cała.
PS. Jednym z mniej oczywistych powodów, dla których Google nisko klasyfikuje strony, które czerpią garściami z tagów są limity crawlera oraz nadprodukcja treści w internecie, a co za tym idzie – stale rosnące koszty crawlowania danych oraz utrzymywania ich w indeksie. Tag nie niesie za sobą zbyt wiele korzyści w kontekście użytecznym, a przy tym w prosty sposób był i może być wykorzystywany do manipulowania wynikami organicznymi, stąd ich wykluczenie jest algorytmowi po prostu na rękę.

Jesteś ciekawy wyników współpracy z PAQ-Studio
Dowiedz się jak wygenerowaliśmy:
zwiększonego zasięgu w Google
Od 1 marca 2018 r. do 30 października 2021 r. poprawiliśmy widoczność marki Sklep Łuczniczy z poziomu 129 do 433 fraz sprzedażowych widocznych w Google w zasięgu TOP 1-3.
Ocen: Pozycjonowanie a tagi